poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 2



***
Wstałam o świcie, co było bardzo dziwne. Za zwyczaj nie mogłam rano zwlec się z łóżka, ale dzisiaj jakoś nie umiałam spać. Zeszłam cicho do kuchni i postanowiłam zrobić omlety na śniadanie. Właśnie kończyłam jeść swoją porcję, kiedy do kuchni weszła mama.
-Amy ? - zapytała jakby nie dowierzała, że ja naprawdę siedzę w kuchni o tej porze - czemu wstałaś tak wcześnie ?
-Nie mogłam spać. Zrobiłam omlety na śniadanie - zmusiłam się na uśmiech.
-Naprawdę? Jesteś kochana. - powiedziała i ucałowała mnie w policzek.
-Tak, wiem - zaśmiałam się.
Odłożyłam talerz do zmywarki i pobiegłam do mojego pokoju. Otworzyłam szafę. Cała jej zawartość wysypała się na podłogę. Westchnęłam głośno, stojąc nad wszystkimi moimi rzeczami i patrzyłam na nie z góry. No tak, miałam zrobić w sobotę porządek pomyślałam. Teraz nie miałam tyle czasu, żeby zająć się ogarnięciem bałaganu. Szybko znalazłam w stosie ubrań ciemno-zielone spodnie i jeansową koszulę. Zostawiając porozrzucane ciuchy, zabrałam wybrane rzeczy i poszłam do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi trochę więcej niż zwykle. Wstałam wcześniej, zatem mogłam w spokoju, delikatnie się umalować, umyć zęby, ułożyć włosy i takie tam. Zeszłam do kuchni i nalałam sobie herbaty do kubka. Zegar wskazywał godzinę 7:50.
Jak co dzień lekcje zaczynały się dopiero o 9:00, więc miałam jeszcze sporo czasu. Nudząc się, wyciągnęłam podręcznik z hiszpańskiego i zaczęłam przewracać kartki. Jess obiecała po mnie podjechać, ale już na prawdę nie miałam co robić. Wysłałam jej krótkiego smsa:

Idę do szkoły pieszo. Nie musisz po mnie podjeżdżać. Do zobaczenia xx.

Założyłam czarne conversy za kostkę, narzuciłam skórzaną, czarną kurtkę, bo na zewnątrz było dosyć chłodno i wyszłam z domu. Szłam spokojnie ulicą rozglądając się wokół. Nigdy nie miałam poczucia czasu, więc kiedy zerknęłam na zegarek, trochę się przeraziłam.
Za 15 minut zaczynały się lekcje, a ja nawet nie zdążyłam przejść połowy drogi. Przyspieszyłam kroku.
Przechodziłam właśnie koło stoiska z gazetami. Na wystawie leżała gazeta, z której w pośpiechu zdążyłam zobaczyć tylko tyle :

"...tion, czy to już naprawdę koniec?!"

Wiedziałam, że nie ma teraz czasu, żeby się zatrzymywać. Udało mi się dotrzeć do szkoły na czas. Podczas lekcji nie mogłam się skupić, kotłowały się we mnie dziwne myśli. '...tion' - mnie jako fance kojarzyło się to tylko i wyłącznie z One Direction. Nie miałam pojęcia co innego mogłoby tam pisać. Ale z drugiej strony... koniec z One Direction? Niemożliwe! Nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. Po szkole, poszłam prosto do najbliższego sklepu z prasą, aby kupić tę gazetę.
Moje najgorsze obawy się sprawdziły. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam okładkę kolorowego czasopisma ze zdjęciem moich idoli. Napis faktycznie głosił :

"One Direction, czy to już naprawdę koniec?!"

Nie rozumiałam o co chodzi. Bez zastanowienia wzięłam i zapłaciłam za gazetę.  Chociaż zżerała mnie ciekawość, postanowiłam przeczytać artykuł dopiero w domu.
Byłam zdolna do rozpłakania się na środku ulicy, ale chciałam uniknąć takiego upokorzenia. Wiedziałam, że na pewno będę płakać... jeżeli to wszystko prawda.... 'Nie przeżyję tego' -myślałam. Wpadłam do domu, jakby goniła mnie grupa bandytów. Usiadłam na krześle w kuchni, nie ściągając butów, ani płaszcza. Byłam sama.
Trzęsącą się ze zdenerwowania ręką, wyciągnęłam gazetę z torby i położyłam ją przed sobą. Zobaczyłam zdjęcie mojej ukochanej piątki wariatów, których, pomimo tego, że ich nie znałam, to kochałam nad życie. Zobaczyłam znowu te piękne niebieskie tęczówki Nialla,  kręcone włosy Harrego i bluzkę w paski należącą do Lousia. Nie umiałam otworzyć gazety, coś mnie blokowało. Bałam się tego co tam przeczytam. Jednak ciekawość wygrała. Otwarłam spis treści.... Strona 6. Przewróciłam kartki i po raz kolejny na środku zobaczyłam zdjęcie moich chłopców. Położyłam lekturę na stół, bo ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłam nic przeczytać trzymając ją w dłoniach.
Przeczytałam to dokładnie 7 razy, za każdym razem nie mogąc uwierzyć. Według artykułu podczas nagrywania teledysku do nowej piosenki między chłopcami doszło do kłótni, jednak nikt nie wie, jaki był jej powód. Padło dużo niemiłych i wulgarnych słów. Wszyscy wyszli ze studia, zostawiając zdezorientowane osoby, które pracowały z nimi. Wieczorem do Paul'a zadzwonił Liam, że to koniec... Jak to w ogóle możliwe? Przecież chłopaki na każdym kroku pokazywali to, jak im na sobie zależy, że są najlepszymi przyjaciółmi. Jakaś część mnie miała nadzieję, że to tylko głupi żart... Łzy spływały w szybkim tempie po moich policzkach. Załamałam się....miałam totalnego doła. Nie dochodziło do mnie to, że One Direction się rozpadło. Cały dzień nie wychodziłam z pokoju. Wpatrywałam się w okno, obserwując ludzi, ciągle się gdzieś śpieszących i dzieci biegające na pobliskim placu zabaw. Od czasu do czasu po moim policzku spływała pojedyncza łza.

PONIEDZIAŁEK
Nie mogę w to uwierzyć, po prostu nie mogę! Co takiego musiało się stać, że piątka nierozłącznych chłopaków, pokłóciła się do tego stopnia?! Zawsze powtarzali, że bycie w zespole to najlepsze co się im przytrafiło... A teraz tak po prostu rzucili wszystko?
I po co ja w ogóle kupiłam tą gazetę? Ugh...


Byłam zmęczona, oczy miałam całe spuchnięte i czerwone od płaczu. Szybko uciekłam na górę do swojego pokoju, przebrałam się w jakieś szare dresy i luźną koszulę. Położyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam.

***

-Amy ! Wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły - usłyszałam wołanie mojej mamy. Najchętniej zostałabym w łóżku cały dzień, nie miałam ochoty się z nikim dzisiaj widzieć. Byłam totalnie załamana. Pięć minut później mama, wpadła do mojego pokoju, odsłaniając zasłony z okien. Do moich oczu dobiegło jasne, oślepiające światło. Schowałam się pod kołdrą, lecz została mi ona brutalnie odebrana.
-Mamo!
-Nie chcę słyszeć żadnego 'ale' - powiedziała surowo i wyszła z pokoju.
Z półprzymkniętymi oczami, zrezygnowana, udałam się do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie, wystraszyłam się. Podkrążone, sine oczy, czego przyczyną był wczorajszy płacz. 'Przydałoby się uwijać, jeżeli chcę wyglądać normalnie w szkole' pomyślałam. Ekspresowo umyłam się, ubrałam brązowe, cieplutkie leginsy i trochę za duży, zielony sweterek, sięgający mi do połowy ud. Usiadłam przed moją toaletką i zwinnie nałożyłam tonę pudru, aby zamaskować moje okropne oczy. Do tego odrobina błyszczyku i tuszu do rzęs. Spojrzałam w lustro. Uznałam, że wyglądam w miarę dobrze. Zeszłam na dół, mamy już nie było. Spojrzałam na zegarek - 8.20 - czas wychodzić. Szybko założyłam buty, kurtkę i przeszłam przez niewielkie drewniane drzwi. Zamknęłam je za sobą, schowałam kluczyk do torby i ruszyłam. Po drodze, mój żołądek dał o sobie znać. No tak, przecież nie zdążyłam nic dzisiaj zjeść pomyślałam i bez zastanowienia weszłam do piekarni, którą właśnie mijałam. Kupiłam drożdżówkę i udałam się w dalszą podróż do mojego liceum.
Dzisiejsze lekcje były czystym marnotrawstwem czasu. Jessicki nie było w szkole, nie miałam z kim porozmawiać. No bo przecież nie będę rozmawiała z Oliverem o One Direction, on by nie zrozumiał. Na samą myśl o zespole, chciało mi się płakać.
Gdy w końcu doczekałam się ostatniego dzwonka na dzisiaj, pobiegłam i w ekspresowym tempie założyłam kurtkę i wyszłam ze szkoły. Ostatnie czego bym teraz chciała, to zostać tu jeszcze chwilę dłużej.
Założyłam słuchawki, puściłam "Nobody compares" i spokojnie szłam chodnikiem ze spuszczoną głową.
Zmieniałam właśnie piosenkę, kiedy poczułam silne uderzenie w ramię. Momentalnie odwróciłam się i wyciągnęłam słuchawki z uszu. Chłopak w kapturze, którego zobaczyłam powiedział, ale tak jakby od niechcenia, Sorry....

_____________________________________

Mam nadzieję, że się podobało ;)
Jak myślicie, kim jest tajemniczy chłopak? One Direction przetrwa?
Napiszcie co myślicie ;*
Kocham Was <3

P.S. Dodałam ankietę ;) Kliknij jeżeli czytasz, chciałabym orientacyjnie wiedzieć ile osób czyta bloga :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz